Polskie siatkarki doznały pierwszej porażki
Polska: Katarzyna Wenerska, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Magdalena Jurczyk, Olivia Różański, Martyna Łukasik - Maria Stenzel (libero), Monika Fedusio, Julia Nowicka, Monika Gałkowska, Joanna Pacak, Martyna Czyrniańska, Aleksandra Szczygłowska.
Holandia: Britt Bongaerts, Elles Dambrink, Eline Timmerman, Indy Baijens, Jolien Knollema, Nika Daalderop - Florien Reesink (libero), Juliet Lohuis, Iris Scholten, Nova Marring, Sarah van Aalen.
Polki przystępowały do meczu jako lider rozgrywek, a Holenderki bez wygranej na koncie. Wydawało się, że po pokonaniu takich zespołów jak Włochy, Serbia, czy Turcja, biało-czerwone nie powinny mieć większych kłopotów z dopisaniem sobie kolejnych punktów. Tymczasem rywalki, prowadzone od początku sezonu przez nowego trenera Niemca Felixa Koslovskiego, zagrały znakomite zawody i przerwały zwycięską passę polskiej reprezentacji.
Polskim siatkarkom gra nie kleiła się od samego początku. Blok, który do tej pory był jednym z ich najmocniejszych atutów, w tym spotkaniu praktycznie nie istniał. Dość powiedzieć, że dopiero w trzecim secie po raz pierwszy Polkom udało się skutecznie zatrzymać atak przeciwnika. W całym meczu polski zespół zdobył tylko trzy punkty blokiem, a tyle średnio na jeden mecz zdobywa sama Agnieszka Korneluk.
Gdy nie funkcjonował blok, brakowało też obrony. Sporo punktów Holenderki łatwo zdobywały po kiwkach lub wybloku, kiedy to piłka bezkarnie wpadała w boisko. Rozgrywająca Britt Bongaerts bardzo szybko rozgrywała piłkę, a atakująca z obiegnięcia Indy Baijens była bezbłędna. Pierwszy set toczył się przy niewielkiej przewadze "Oranje". Podopieczne Lavariniego często zbliżały się na dwa-trzy punkty, ale nie potrafiły zrobić kolejnego kroku, tak jakby to była jakaś magiczna bariera.
Druga partia tylko na początku była niezła w wykonaniu biało-czerwonych. Gdy wydawało się, że zaczną budować przewagę, Magdalena Stysiak zaatakowała w aut i po chwili znów był remis. Holenderki przejęły inicjatywę, Lavarini dokonywał roszad, ale nie wszystkie reprezentantki miały dobry dzień. W końcówce bardzo długą akcję zakończyła Stysiak i zmniejszyła straty do dwóch "oczek" (20:22), lecz Holenderkom w decydujących momentach nie zadrżały ręce.
Polki "odżyły" dopiero w połowie trzeciej, kiedy wreszcie zafunkcjonował blok i gra zaczęła wyglądać tak, jak w sześciu poprzednich meczach. Z dobrej strony pokazały się rezerwowe Monika Gałkowska i Martyna Czyrniańska, które nie wstrzymywały ręki w ataku. Biało-czerwone były bliskie przedłużenia spotkania, prowadziły 23:22, lecz po chwili to przeciwniczki miały piłki meczowe. Pierwsze trzy zostały obronione dzięki atakom Magdaleny Jurczyk, Olivii Różańskiej i Gałkowskiej. Przy czwartym meczbolu Holandii pomogła wideoweryfikacja. Piłka nieznacznie otarła się o palec Różańskiej i rywalki mogły się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w Lidze Narodów.
Na zakończenie piątkowej rywalizacji w Hongkongu Chiny podejmować będą Bułgarię i jeśli wygrają, wrócą na pozycję lidera. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki